Z okazji Światowego Dnia Kota postanowiłam zamieścić na blogu obiecany już dawno temu wpis na temat hodowli, w której kupiłam Lorda - mojego kota rasy ragdoll. Celowo zwlekałam z publikacją tego wpisu. Nie chciałam reklamować hodowli, która mogła okazać się niegodna polecenia. Gdybym od razu zrobiła wpis na temat hodowli a potem okazałoby się, że kupiłam chorego kota, nie świadczyłoby to zbyt dobrze ani o mnie ani o hodowli.
Ale do meritum.
Najpierw zrobiłam research na temat tego, czym powinna się charakteryzować dobra hodowla. Jednym z najważniejszych czynników było dla mnie to, by należała ona do Polskiej Federacji Felinologicznej (FPL) a nie np. do hodowli zrzeszonej w organizacji typu Stowarzyszenie Właścicieli Kotów i Psów Rasowych (SWKiPR).
Początkowo szukałam tylko w okolicach Warszawy. Szybko jednak okazało się, że w żadnej z nich nie było miotu z wolnym kocurkiem o umaszczeniu typu colorpoint o kolorze seal (z ciemnobrązowymi znaczeniami na pyszczku, uszach, ogonie i łapkach - jego fachowe oznaczenie to RAG n), które interesowało mnie najbardziej. Postanowiłam więc rozszerzyć krąg poszukiwań na całą Polskę. I wtedy trafiłam na hodowlę Charming Eyes* (pełna nazwa to Charming Eyes *PL).
*Bardzo podoba mi się ta nazwa, swoją drogą bardzo trafiona, nie sądzicie? Moim zdaniem idealnie odzwierciedla cudowne oczy ragdolli.
Charming Eyes
Strona hodowli Charming Eyes *PL przypadła mi do gustu niemal od razu. Oprócz tego, że była ładna i czytelna (co niestety rzadko się zdarza), znajdowały się na niej wszystkie potrzebne mi informacje, czyli:
- data założenia hodowli (1994 rok) i jej długość istnienia na rynku
- imiona i nazwiska właścicieli (Państwo Jerzy i Irena Macura)
- liczba ras znajdujących się w hodowli (ragdolle + 1 pers)
- zdjęcia wszystkich kocurów i kotek
- często aktualizowane informacje o nowych miotach w hodowli
- zdjęcia kociaków z poszczególnych miotów
- oraz fan page Charming Eyes na facebooku - możecie tam znaleźć zdjęcia małego Lorda wraz z rodzeństwem
To właśnie za pośrednictwem tej strony znalazłam Lorda. Szybko wpłaciłam zaliczkę i umówiłam się na wizytę w hodowli. Było dla mnie oczywistym, że udam się po kota osobiście. Po wpłaceniu zadatku otrzymałam drogą mailową: umowę kupna do wglądu oraz informacje na temat tego, czym karmić i jak pielęgnować kota. Więcej informacji na temat tego, jak przygotować się do kupna kota z hodowli pisałam w tekście 5 rzeczy, które musisz zrobić zanim kupisz kota z hodowli.
Zanim pojechałam do hodowli, zrobiłam kolejny research - dotyczący tego, jak powinna wyglądać hodowla i na co powinnam zwracać szczególną uwagę. Sprawdziłam również opinie na temat Charming Eyes w internecie. Trafiłam wówczas na forum, na którym pewna osoba wyrażała się na jej temat bardzo niepochlebnie. Przejrzałam ów wątek bardzo dokładnie i wydało mi się to podejrzane, zwłaszcza że właścicielka hodowli - P. Irena Macura cieszy się uznaniem i szacunkiem (jest założycielką i prezesem zarządu Śląskiego Klubu Miłośników Kotów Rasowych w Katowicach). Postanowiłam zapytać ją o ten incydent. Pani Macura nie unikała tematu, wręcz przeciwnie - bardzo dokładnie opisała całe zajście.
*Nigdy nie wyrabiam sobie opinii na czyjś temat w oparciu o zdanie jednej strony konfliktu. Zawsze (jeśli mam taką możliwość) wysłuchuję obu, weryfikując i porównując różne informacje (zachowanie obce hejterom). I Wam radzę robić to samo.
Charming Eyes - hodowla kotów rasy ragdoll
Hodowla Charming Eyes znajduje się w małej miejscowości Orzech, około 20 km za Katowicami. Dojazd samochodem z tego miasta zajął nam (mi i mojemu znajomemu) około godziny. Na miejscu przywitał nas P. Jerzy Macura, który poprosił nas o założenie ochronnych worków foliowych na stopy (aby nie roznosić zarazków). Poznaliśmy również P. Irenę Macurę, którą niezwłocznie poprosiłam o pokazanie mi hodowli i zgodę na zrobienie kilku zdjęć. Zależało mi na tym z 2 powodów:
- chciałam sprawdzić, w jakich warunkach przebywają koty
- oraz planowałam o tym napisać na blogu
Państwo Macura mieszkają w piętrowym domu. Kiedy dowiedziałam się i na własne oczy zobaczyłam, że niemal całe pierwsze piętro zostało zaanektowane na potrzeby kotów, byłam w szoku. Piętro oddzielają od parteru specjalne drzwi, zapobiegające rozprzestrzenianiu się specyficznego kociego zapachu. Na górze znajduje się mnóstwo kotów, zamkniętych w kilku różnych pokojach. Osobno przetrzymywane są kocury, osobno kotki i osobno kocięta z matkami. Niestety nie mogłam wchodzić do środka. Fotografowałam więc przez szybę, do tego w kiepskim oświetleniu - stąd taka a nie inna jakość zdjęć. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;-)
Poniżej rodzice Lorda: ojciec EC GIMI BLUE KIWI'S of Eulalie *Cz of Eulalie*CZ oraz matka SELAVIU Charming Eyes *PL. Zwróćcie uwagę, że w pomieszczeniu, w którym znajduje się kocur wykafelkowano ściany - znacząc teren sikają one bowiem gdzie popadnie, a kafelki stanowią dobre zabezpieczenie przed ich zniszczeniem.
W pomieszczeniach było czysto, a koty wyglądały na zadbane. Najbardziej zapadły mi w pamięci 2 z nich:
- urocza kotka, która bardzo chciała wydostać się z pokoju
- oraz niezadowolony, 17-letni pers, który chciał mnie zabić wzrokiem ;-)
Po obejrzeniu hodowli pokazano mi Lorda. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Wyglądał dokładnie tak, jak na zamieszczonym w internecie zdjęciu. Był bardzo radosny i ruchliwy. Jedyną rzeczą, jaka wydała mi się dziwna było to, że czasem kichał.*
*Po tygodniu poszłam z nim do weterynarza, który rozpoznał u niego lekkie przeziębienie, spotęgowane zmianą otoczenia (podróż, stres, oddzielenie od rodziny). Podawałam Lordowi leki i bardzo szybko pozbyłam się problemu.
W międzyczasie Pani Irena cały czas, przez ponad 2 godziny opowiadała nam różne historie na temat kotów i hodowli. Szybko zorientowałam się, że to bardzo zdecydowana i pewna siebie kobieta, co w połączeniu z jej profesjonalizmem i wiedzą na temat kotów stanowi iście wybuchową mieszankę.
Mimo że zamówiłam transporter dla kota, nie dotarł on na czas, w związku z czym przyjechałam po Lorda bez niego. Kiedy Pani Irena o tym usłyszała, poinformowała mnie, że bez transportera nie sprzeda mi Lorda. Po chwili zapytała, czy zaopatrzyłam się w kuwetę. Kiedy zaprzeczyłam, była bliska rezygnacji z umowy - tak bardzo zależało jej na dobrym samopoczuciu kotka.* Szybko jednak udało się nam rozwiązać ten problem. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Państwo Macura posiadali w domu zapasowe kuwety i transportery. Kupiłam je więc i dzięki temu mogłam zabrać Lorda do domu.
*Nawet nie wiecie, jak mi było wstyd. Kuwetę zamierzałam kupić dopiero następnego dnia.
Dla przypomnienia: Lord urodził się w 29 sierpnia 2013. Z hodowli odebrałam go dokładnie 29 listopada. Dzisiaj ma już zatem pół roku. Waży 2,700 kg i cały czas rośnie, przybiera na wadze i zmienia umaszczenie. Pełną dojrzałość osiągnie w wieku 2 lat. Jestem bardzo ciekawa, jak wówczas będzie wyglądał.
Jeśli kiedykolwiek będziecie chcieli kupić kota rasy ragdoll, pomyślcie o hodowli Charming Eyes. Jej właściciele to nie tylko ogromni pasjonaci, ale również profesjonaliści, dla których celem nadrzędnym jest dobro kota. Widać to na każdym kroku. Począwszy od wspomnianych worków foliowych, poprzez rozdrabnianie kurczaka palcami („nasze koty nie zjedzą mięsa pokrojonego metalowym nożem”) a skończywszy na sposobie podejścia do kotów. Najlepiej podsumowują to słowa samej Pani Ireny, która stwierdziła, że jej koty są dla:
- ludzi, którzy mają dużo wolnego czasu
- oraz za dużo pieniędzy ;-)
W tym miejscu chciałabym podziękować Państwu Macura za rozmowę i poświęcony mi czas a także pokazanie mi hodowli i wyrażenie zgody na zrobienie zdjęć. Na koniec dodam jeszcze, że niedawno w hodowli urodził się nowy miot - z tych samych rodziców, co Lord. W tej chwili wolne są jeszcze tylko 2 kociaki.
Byliście kiedyś w jakiejś hodowli kotów?
Dajcie znać, czy chcielibyście, żebym za jakiś czas zrobiła na blogu wpis na temat tego, jak przygotować się do kupna kota (jakie kupić rzeczy itp.), jak pielęgnować ragdolle oraz jaki jest koszt ich utrzymania.