Recenzja książki "Wstydliwa historia piękna. Jak Helena Rubinstein i L'Oreal stworzyli kobietę" autorstwa Ruth Brandon

piątek, 3 sierpnia 2012    0   

Recenzja książki "Wstydliwa historia piękna. Jak Helena Rubinstein i L'Oreal stworzyli kobietę" autorstwa Ruth Brandon

Książek poświęconych tematyce beauty (kosmetyki, makijaż, perfumy) jest na polskim rynku niewiele. Co gorsza, zdecydowana większość z nich zupełnie nie nadaje się do czytania. Estetyka wydania, niechlujny język, błędy językowe i stylistyczne, brak redakcji oraz niska wartość merytoryczna - wszystkie te cechy sprawiają, że czytanie polskojęzycznych pozycji tego typu to prawdziwa udręka. Książka „Wstydliwa historia piękna“ autorstwa Ruth Brandon jest jednak zupełnie inna.

O „Wstydliwej historii piękna“ pisałam Wam już jakiś czas temu na facebooku. Dowiedziałam się o niej z Wysokich Obcasów, w których to pojawiła się reklama tej książki. Do jej zakupu skusiła mnie jednak przede wszystkim okładka – nie muszę chyba pisać, dlaczego ;-) Lekturę rozpoczęłam jak zwykle od przeczytania tego, co znajdowało się z tyłu książki, a mianowicie:

Na pierwszy rzut oka „Wstydliwa historia piękna” opowiada o narodzinach gigantów przemysłu kosmetycznego – Heleny Rubinstein i L’Oréal. Jakim cudem niewykształcona Żydówka polskiego pochodzenia stała się najbogatszą kobietą swoich czasów? Co sprawiło, że syn piekarza Eugene Schueller zbudował jedną z największych korporacji świata? Na tym podobieństwa między bohaterami tej książki się kończą,a zaczynają się fundamentalne różnice. Helena swoim przykładem manifestowała wiarę w emancypację kobiet, Schueller uważał, że rolą żony jest siedzenie w domu.

On kolaborował z nazistami, gdy ona z okupowanego Krakowa ratowała kolejnych żydowskich krewnych. To nie jest jednak opowieść w dwóch tonacjach – o dobrej Helenie i złym Eugenie. Nic z tych rzeczy. Ruth Brandon pokazuje nie tylko, jak nieprawdopodobnie zawiłe są ścieżki ludzkich losów, ale także jak te dwie postaci sprzed dekad wciąż na nas wpływają. Tak naprawdę jest to jednak opowieść o kulisach wojny o kobiecą duszę. Złudzeniach, które czasem są ważniejsze niż fakty.

Helena była typem XIX-wiecznego przedsiębiorcy – humorzasta i ekscentryczna w zarządzaniu. Schueller za to reprezentuje inny styl. Przedsiębiorcy, których podziwiamy dzisiaj za innowacyjność i dyscyplinę, to jego następcy. Schueller to Steve Jobs. To Mark Zuckerberg.
Malcolm Gladwell, „The New Yorker”

Lektura obowiązkowa.
„New York Post”

Zdecydowanie książka warta przeczytania.
„The Sunday Times”

Ale do rzeczy

Nie znoszę snobowania się na intelektualistę. Żadną sztuką są dla mnie  książki pisane w myśl zasady „sobie a muzom“, w której to autor za pomocą wyszukanych i nikomu nie znanych słów czy rozbudowanych figur stylistycznych za wszelką cenę chce udowodnić sobie i innym, że jest znającym się na rzeczy intelektualistą (w domyśle: kimś lepszym i mądrzejszym od nas). Prawdziwą sztuką jest napisanie książki tak przystępnym językiem, aby mógł ją zrozumieć każdy. Taka jest właśnie  „Wstydliwa historia piękna“. To lektura lekka, łatwa i przyjemna, co sprawia, że przeczytanie jej w ciągu jednego dnia nie stanowi najmniejszego problemu.

O czym opowiada ta książka?

Nie zamierzam opisywać Wam dokładnie fabuły tej książki, bo odebrałabym Wam tym przyjemność z czytania jej. Wbrew pozorom nie jest to jednak książka biograficzna. Opisuje ona co prawda wiele zdarzeń z życia głównych bohaterów, czyli Heleny Rubinstein i Eugene Schuellera, jednak dotyczą one głównie tych z nich, które miały jakiś związek z rozwojem ich kosmetycznych imperiów. W rezultacie nie znajdziemy w tej książce żadnych pikantnych szczegółów z ich życia prywatnego. Owszem, dowiemy się na przykład, że Helena po każdej kłótni z mężem kupowała sobie biżuterię lub że Schueller uwielbiał zbytek i luksus, ale niewiele ponad to. Ruth Brandon opisuje tu pokrótce dzieciństwo obojga głównych bohaterów, po to, by po chwili płynnie przejść do czasów ich młodości i początków zakładania własnych firm. Na przykładzie Heleny Rubinstein i Eugene Schuellera pokazuje biznes kosmetyczny od podszewki i przedstawia, w jaki sposób sprzedawali oni swoje produkty.

Helena Rubinstein vs Eugene Schueller

Autorka postanowiła zestawić z sobą te dwie postaci nie bez powodu: Helena Rubinstein i Eugene Schueller mieli ze sobę wiele wspólnego. Oboje pochodzili z biednych rodzin i oboje do wszystkiego w życiu doszli sami. Byli pracoholikami, dla których życie prywatne było znacznie mniej istotne niż praca. Niemal w tym samym czasie zaczęli tworzyć swoje imperia kosmetyczne. I choć Helena zaczynała od kremu Creme Valaze (rzekomo zawierającego w swoim składzie "rzadkie zioła z Karpat"), a Eugene od farb do włosów, oboje w swych dziedzinach odnieśli ogromny sukces. Wystarczy nadmienić, że Helena była najbogatszą kobietą swoich czasów, a córka Eugene z czasem stała się najbogatszą kobietą na świecie.

Był jeszcze jeden ważny powód, dla którego Ruth Brandon połączyła z sobą te dwie postaci: firma pieczołowicie tworzona przez Helenę Rubinstein z czasem została kupiona przez... L’Oreal (podobnie zresztą ja wiele innych marek, m.in.: Lancome, YSL, Biotherm itp.)

Zdecydowanie większą część tej książki poświęcono osobie Eugene Schuellera, w dużej mierze skupiając się na jego kolaboracji z nazistami w trakcie II wojny światowej (w tym czasie zyski L’Oréala wzrosły czterokrotnie) i wynikłych z tego później problemach, nie tylko dla samego Eugene, ale rownież dla koncernu L’Oreal. Autorka poświęciła temu cały rozdział. Pojawiło się w nim jednak tyle wątków i tyle nazwisk, że musiałabym to przeczytać jeszcze co najmniej raz, żeby wszystko dokładnie zrozumieć, a na to nie miałam ani czasu ani ochoty.  W rezultacie trochę mnie ten rozdział znudził. Przez moment nawet zastanawiałam się, czy nie odłożyć książki na bok, ale ostatecznie udało mi się przez to przebrnąć.

Kilka zdań o perfumach

Wbrew temu, co przedstawia okładka, perfumom poświęcono w tej książce zaledwie kilka zdań. Jednak ta ilość okazała się wystarczająca, by pokazać, jak świetny zmysł marketingowy miała Helena. „By dobrze wystartować, nie ma nic lepszego niż sprytna sztuczka“ – mawiała. Jej ulubiona sztuczką było wypuszczanie na Piątą Aleję tysięcy niebieskich balonów  opatrzonych etykietą „prezent z nieba“, co stanowiło reklamę jej ówczesnego zapachu o nazwie Heaven Scent. Takich ciekawostek było w tej książce jednak niewiele, zatem jeśli kogoś z Was interesuje wyłącznie tematyka perfumeryjna, to z lektury „Wstydliwej historii piękna“ nie będzie zadowolony. Mnie to jednak w ogóle nie przeszkadzało :-)

Dwie starsze Panie

Epilog „Wstydliwej historii piekna“ autorka poświęca dwóm kobietom: Helenie Rubinstein i spadkobierczyni L’Oreal – Liliane Bettencourt, skupiając się jednak przede wszystkim na uczuciowej sferze ich życia, zwłaszcza w kontekście otaczających je mężczyn ceniących sobie towarzystwo starszych, bogatych dam ;-)

Wstydliwa historia piękna

Ruth Brandon w książce „Wstydliwa historia piękna“ opisała nie tylko to, jak powstawały największe w swych czasach imperia kosmetyczne, ale również to, jaki wpływ miały one na kobiety, konkludując, że przyszłością kosmetyków sa wszelkiego rodzaju specyfiki służace do wykonywania operacji plastycznych. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że autorka książki skupiła się tylko na jednej, tej bardziej pozytywnej stronie medalu...

Podsumowanie

Mimo drobnych niedociągnieć tej książki bez wątpienia warto ją przeczytać. Lektura ta z pewnością spodoba się zarówno laikom jak i pasjonatom kosmetycznym, a także wszystkim tym, którzy uwielbiają zgłębiać historie ludzi sukcesu. Bo między innymi właśnie o tym opowiada ta książka.

Poniższą tabelę z plusami i minusami książki dedykuję wzrokowcom :-)

Podsumowanie książki
+ -
lekkość i łatwość czytania, przystępny język całkowity brak zdjęć
brak błędów stylistycznych i ortograficznych momentami nużąca lektura
ładne wydanie tendencyjność autorki
ciekawie opowiedziana historia  
pomysłowe zestawienie bohaterów  

Informacje o książce:

Tytuł: "Wstydliwa historia piękna. Jak Helena Rubinstein i L'Oreal stworzyli kobietę"
Autor: Ruth Brandon
Wydawca: AGORA SA
Miejsce i rok wydania: Warszawa, maj 2012
Format: 135 x 215 mm
Liczba stron: 216 stron

Cena: 34, 99

Na koniec mam do Was kilka pytań: do wybor, do koloru  ;-) Odpowiadajcie, na które chcecie- Wasza pinia jest dla mnie na wagę złota :-)

  1. Czy ktoś z Was czytał już tę książkę? Co o niej myślicie?
  2. Może Wy czytaliście kiedyś jakąś ciekawą książkę poświęconą tematyce kosmetyczno-perfumeryjnej, którą moglibyście/chcielibyście mi polecić?
  3. Co myślicie o tym, żebym robiła konkursy, w których będzie można wygrać tego typu książki?
  4. Podobają Wam się recenzje książek o tematyce urodowo-perfumowej, czy mam ich więcej nie robić? To ważne pytanie, zwłąszcza w kontekście tego, że posiadam jeszcze kilka pozycji wartych opisania na blogu. Na dowód zamieszczam poniższe zdjęcie

Książki o perfumach

Czekam na Wasze komentarze :-)

Podobał Ci się ten artykuł?

Jeśli tak, to zapisz się do mojego newslettera, aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach o perfumach i nie tylko. Nikomu nie ujawnię Twojego adresu!