Plusy i minusy pracy w perfumerii Douglas

czwartek, 3 października 2013    0    Lifestyle

Plusy i minusy pracy w perfumerii Douglas

Ci z Was, którzy są ze mną od dawna wiedzą, że kiedyś pracowałam w perfumerii Douglas.  O wpis na ten temat prosiliście mnie wielokrotnie. Mam nadzieję, że okaże się on dla Was przydatny.

Zanim rozpoczęłam pracę w perfumerii Douglas pracowałam jako kelnerka. Po pewnym czasie, mimo dość wysokich zarobków (jak na mój ówczesny wiek i rodzaj wykonywanej pracy), stwierdziłam, że podawanie jedzenia i drinków mnie nie satysfakcjonuje. Chciałam się rozwijać i zacząć robić coś nowego. Jednym z miejsc, do których złożyłam wówczas swoje CV była perfumeria Douglas.

Dlaczego perfumeria Douglas?

Z kilku względów. Po pierwsze – zawsze lubiłam tę perfumerię. Mam z nią same miłe skojarzenia, sięgające jeszcze czasów dzieciństwa, kiedy to jeździłam do Niemiec i podziwiałam tamtejsze wystawy sklepowe. Po drugie, byłam stałą klientką perfumerii Douglas w czasie, kiedy pracowałam jako kelnerka (wciąż posiadam kartę stałego klienta, której jednak już od dawna nie używam) i zawsze podobała mi się panująca tam atmosfera.  Składały się na nią kolejno: piękne wnętrze, luksusowe kosmetyki oraz zawsze miłe, pomocne i uśmiechnięte konsultantki. Jeśli dodać do tego fakt, że jako estetka zawsze miałam słabość do pięknych i drogich rzeczy, perfumeria Douglas jawiła mi się jako istny raj na Ziemi ;-) Wszystkie te powody sprawiły, że postanowiłam złożyć tam swoje CV. 

Pamiętam, że kiedy szłam na rozmowę kwalifikacyjną wydawało mi się, że dużo wiem o kosmetykach. Kupowałam produkty makijażowe, w związku z czym wychodziłam z założenia, że skoro wiem,  co do czego służy i jak się nazywa, praca konsultantki nie sprawi mi żadnych problemów. Dość szybko kazało się jednak, w jak wielkim byłam błędzie. Już pierwszego dnia pracy wydarzyły się dwie sytuacje, które mi to pokazały.

Każda nowa osoba przyjęta do pracy w perfumerii otrzymuje swoją opiekunkę (koleżankę po fachu), której zadaniem jest pomaganie nowej osobie oswoić się z miejscem pracy, to jest: odpowiadać na jej pytania, udzielać pomocy, edukować itp. Nie zawsze opiekunka ta jest nam jednak w stanie pomóc, zwłaszcza w tzw. godzinach szczytu – w formie lunchu lub wieczorem. Wówczas w perfumerii pojawia się wielu klientów i często wszystkie konsultantki są zajęte rozmową z klientem. W jednym z takich momentów podeszła do mnie pewna kobieta prosząc o kredkę do brwi Guerlain. W związku z tym, że chwilowo nie mogłam liczyć na niczyją pomoc, udałam się do tzw. standu makijażowego Guerlain, otworzyłam szufladę z produktami makijażowymi tej marki (jedną z kilku) i... dostałam oczopląsu. Moim oczom ukazały się dziesiątki kredek w niemal identycznych opakowaniach. Spanikowałam i wybrałam jedną z nich udając, że to ta właściwa. Klientka kupiła kredkę, po czym kilka godzin później wróciła do perfumerii ze zwrotem. Okazało się bowiem, że podałam jej... kredkę do ust.

* Tego typu sytuacje pokazują, jak bezsensowna jest nieumiejętność przyznawania się do własnej niewiedzy, co i tak prędzej czy później odbija się na nas rykoszetem. Ale wtedy nie byłam jeszcze taka mądra ;-) Dzisiaj zachowałabym się zupełnie inaczej.

To zdarzenie uzmysłowiło mi, że praca w perfumerii nie będzie tak łatwa, jak mi się wydawało. Na dodatek, chwilę później podeszła do mnie kolejna klientka (typ – niezadowolona z życia i w złym humorze) z pytaniem, gdzie znajdzie kosmetyki do opalania Shiseido. Nie muszę chyba mówić, że nie wiedziałam? ;-) Chwilę później usłyszałam, że jestem niedouczona i w ogóle nie powinnam pracować w perfumerii. Mniej więcej tak (w wielkim skrócie) wyglądał mój pierwszy dzień w pracy.

W perfumerii Douglas przepracowałam na stanowisku konsultantki (a w zasadzie konsultanta-sprzedawcy) 3 lata – wystarczająco długo, by móc Wam opowiedzieć o plusach i minusach tej pracy. 

Plusy pracy w perfumerii Douglas

+ umowa o pracę

Poza umową o pracę na czas nieokreślony każdy pracownik perfumerii (w tym oczywiście konsultantki) były objęte programem opieki zdrowotnej. W ramach umowy z centrum medycznym Damiana, pracownicy perfumerii nie musieli płacić za prywatne wizyty u wybranych specjalistów a także podstawowe badania.

+ szkolenia 

Praca w perfumerii to ciągłe doszkalanie się i poszerzanie wiedzy nie tylko na temat kosmetyków i perfum, ale również technik sprzedażowych. W trakcie pracy przebyłam mnóstwo szkoleń, począwszy od szkoleń bazowych, poprzez szkolenia z nowości a skończywszy na szkoleniach z technik sprzedaży. Szkolenia te pozwoliły mi nie tylko rozwinąć wiedzę na temat kosmetyków jak i poszczególnych marek, ale również technik makijażowych, pielęgnacycjnych itp.  Efekt filnalny był taki, że zaczęłam pracę nie używając pielęgnacji do twarzy a skończyłam jako rozpieszczona maniaczka kremów dla 30-latek (żeby tylko oznaki starzenia się były jak najpóźniej widoczne). I wyprzedzając Wasze pytania - nie uważam, żeby było w tym coś złego, wręcz przeciwnie.

W zasadzie nie poznałam osoby, która nie lubiła chodzić na szkolenia. Miały one bowiem same zalety:

  • pozwalały na poszerzenie swojej wiedzy
  • najczęściej odbywały się w godzinach pracy
  • po ich zakończeniu orzymywało się tzw. gifty od firm w postaci kosmetyków i/lub perfum

+ możliwość wypożyczania testerów produktów

Jako pracowniczka perfumerii mogłam wypożyczać niemal wszystkie testery produktów (poza perfumami) dostępne w ofercie perfumerii, w której pracowałam. Umożliwiało to poznanie i przetestowanie produktu na własnej skórze: jego działania, zapachu, konsystencji itp. Korzyści z tego były dwojakie:

  • po pierwsze mogłam testować kosmetyki, których w normalnych warunkach nigdy bym nie kupiła (ze względu na cenę, działanie itp.)
  • po drugie, dzięki testowaniu produktów więcej o nich wiedziałam, co ułatwiało mi rozmowy z klientkami i – w konsekwencji - późniejszą ich sprzedaż

Miałam również możliwość robienia próbek wszystkich produktów. Mogłam więc testować do woli wszystko, czego dusza zapragnie. 

+ kosmetyczka

Każda konsultantka, z racji wykonywanej pracy, zawsze musiała mieć zrobiony makijaż, najlepiej taki, który zwraca uwagę (czerwone usta były jak najbardziej wskazane ;). Jako że był to element wizerunku konsultantki, każda z nas miała prawo do tego, by raz na 3 miesiące skompletować swoją kosmetyczkę. W jej skład wchodziło kilka produktów makijażowych, np.: podkład, pomadka, tusz do rzęs, błyszczyk, cienie do powiek, róż do policzków itp.  Produkty te można było wybrać samodzielnie, spośród niemal wszystkich dostępnych w ofercie perfumerii marek.

+ konkursy sprzedażowe

Niemal w każdym miesiącu w perfumerii odbywały się konkursy sprzedażowe – organizowane przez perfumerię bądź firmy kosmetyczne. Polegały one na tym, że za sprzedanie określonej liczby produktów danej marki otrzymywało się prezenty w postaci kosmetyków.

Bywały również i takie konkursy, w których poza kosmetykami można było wygrać również inne cenne nagrody. Kiedyś filia, w której pracowałam, zajęła pierwsze miejsce w Polsce w jednym z konkursów Chanel. W nagrodę wszystkie konsultantki otrzymały od marki okulary przeciwsłoneczne Chanel. Mam je do dziś, ale już od dawna ich nie noszę.

Poza konkursami każda konsultantka musiała realizować różne tzw. targety sprzedażowe, np.: sprzedać w miesiącu kosmetyki o łącznej wartości np. 80.000 zł, sprzedać x produktów marki x, y produktów marki y, z produktów marki z itd. Osoba, która realizowała poszczególne targety otrzymywała od perfumerii kosmetyki. Były to najczęściej testery kremów bądź perfumy. Muszę przyznać, że wyglądało to dość osobliwie: otwierało się szafę, w której znajdowały się setki testerów i wybierało produkty, np. krem pod oczy Estee Lauder, krem do twarzy Chanel i perfumy Dior ;-) Jako że byłam dobrym sprzedawcą, moja kolekcja kosmetyków bardzo szybko rozrosła się do niebotycznych rozmiarów. Było ich tak dużo, że koleżanki żartowały sobie, że mogłabym otworzyć swój własny sklep ;-)

+ rabat pracowaniczy w wysokości 20 %

Jako pracowniczka perfumerii Douglas dysponowałam rabatem pracowniczym w wysokości 20 % na cały asortyment perfumerii. Choć rabat obowiązywał we wszystkich perfumeriach tej sieci, zakupy robiłam głównie tam, gdzie pracowałam. Dlaczego?

  • kupowanie na miejscu było wygodniejsze. W przypadku braku jakiegoś produktu można go było sprowadzić z innej filii (za pomocą kuriera a nawet taksówki)
  • wartość zakupów można było sobie wliczyć do utargu, z którego było się później rozliczanym (im wyższy utarg, tym lepiej)

+ bezpośredni kontakt z klientem / ciągłe poznawanie nowych ludzi

Praca w perfumerii bardzo różni się od pracy biurowej (moim zdaniem na plus). Jako konsultantka miałam ciągły kontakt z ludźmi i codziennie poznawałam nowe osoby. W rezultacie każdy dzień mojej pracy wyglądał nieco inaczej– nigdy nie było wiadomo, co się wydarzy i na jaką klientkę się trafi ;-) 

+ stałe klientki

Niektóre klientki perfumerii z czasem stały się moimi stałymi klientkami. Zdarzało się, że dzwoniły pytając, czy jestem danego dnia w pracy. Innym razem przychodziły i opuszczały perfumerię, kiedy dowiadywały się, że mam wolne. W większości były to kobiety około 50- tki, które traktowały mnie jak swoją córkę. Pokazywały mi zdjęcia członków swojej rodziny, opowiadały o wakacjach, problemach, troskach itp. Obdarowywały książkami, przynosiły kwiaty, słodycze i inne upominki. To były naprawdę niezmiernie miłe dla mnie chwile.

+ Święta Bożego Narodzenia

Postanowiłam zrobić z tego osobny punkt, ponieważ okres okołoświąteczny był okresem, w którym lubiłam swoją pracę najbardziej (w przeciwieństwie do znienawidzonego przeze mnie stycznia i lutego), z kilku względów:

  • perfumerie odwiedza wówczas mnóstwo ludzi, w związku z czym czas bardzo szybko mija
  • panuje pozytywny rozgardiasz i zawsze jest coś ciekawego do zrobienia
  • nie obowiązują targety sprzedażowe, co ma 2 duże zalety: nie trzeba sprzedawać tego, co jest w planie, tylko to, na co ma się ochotę i co naprawdę się poleca i lubi, a po 2: ludzie chętnie i dużo kupują, więc wszyscy są zadowoleni
  • z okazji swiat otrzymuje się 13-stą pensję
  • organizuje się dużo konkursów wewnętrznych, w których można wygrać dużo kosmetyków i perfum
  • otrzymuje się paczki świąteczne

Pewnie ciekawi Was, co w takich paczkach się znajduje, więc może powiem od razu: kosmetyki ;-) Mam tu na myśli testery kremów, perfum i produktów makijażowych. Wartość takiej paczki wynosiła zazwyczaj około 2-3 tysięcy złotych.

Jednak praca w perfumerii ma również swoje minusy.

Minusy pracy w perfumerii Douglas

- zarobki

Podstawowym minusem pracy w perfumerii były niskie zarobki. Kiedy pracowałam jako kelnerka, zarabiałam około 4000 zł miesięcznie (1000 zł pensja + 3000 zł napiwków) – sporo, jak na mój ówczesny wiek (miałam 20 lat). Było w tym coś uzależniającego, zwłaszcza, że miałam świadomość, że w żadnej innej firmie nikt mi tyle nie zapłaci (zważywszy na brak doświadczenia i odpowiedniego wykształcenia).Z drugiej strony wiedziałam też, że aby się rozwinąć, będę musiała zmienić pracę. Kiedy zostałam zaproszona na rozmowę do perfumerii Douglas i zapytano mnie o moje warunki finansowe,  wyszłam z założenia, że odpowiednią dla mnie kwotą będzie na początek... 1500 zł. Zapomniałam przy tym dodać, że mam na myśli kwotę netto, w rezultacie czego otrzymałam 1500 zł brutto i, wierzcie lub nie, cieszyłam się z tego jak głupia ;-) Dzisiaj w życiu nie zgodziłabym się na tak niską kwotę, ale wtedy 1500 zł wydało mi się całkiem sporą sumą. 

W trakcie swoich 3 lat pracy w perfumerii kilkukrotnie otrzymałam podwyżkę. Odchodząc z firmy zarabiałam 2400 zł netto. Miałam koleżanki, które zarabiały ode mnie mniej i takie, które zarabiały ponad 3000 zł netto. Rozmawianie o zarobkach było teoretycznie zakazane, głównie ze względu na to, by uniknąć konfliktów wśród pracowników. Ja jednak nie jestem osobą zawistną i nigdy nie miałam problemu z tym, żeby rozmawiać o pieniądzach.  Gdybym mogła Wam coś doradzić, to znalezienie osób godnych zaufania, z którymi moglibyście się wymieniać infomacjami. Dzięki temu możecie tylko zyskać (pod warunkiem, że jesteście na tyle dojrzali, by nie obrażać się na osoby zarabiające więcej od Was ;-))

- duży nacisk na sprzedaż

Praca konsultantki to typowa praca sprzedawcy. W związku z czym należy mieć świadomość tego, że istnieje mnóstwo targetów, które należy realizować.

Bardzo lubię sprzedwać i jestem w tym dobra. Czasem przeszkadzało mi tylko to, że nie mogłam polecić produktu, który moim zdaniem był dobry, bo musiałam polecić coś z promocji, bo to właśnie z niej byłam rozliczana. 

- praca w towarzystwie kobiet

Specyfika pracy w perfumerii sprawia, że pracują tam głównie kobiety. Faceci pracujący w tej branży (a jest ich niewielu) to najczęściej geje. Osobiście jestem zwolenniczką pracy w mieszanym gronie. Kobiety są zbyt emocjonalne i w takiej grupie o wiele łatwiej o konflikty.

- niskie premie

Za zrealizowanie planu sprzedażowego pracownicy perfumerii otrzymywali dość niskie premie (od 100 zł do 500 zł). Osobiście uważam, że lepszą opcją byłoby, gdybym zarabiała 1000 zł i otrzymywała wysokie premie (zależne od utargu).

Poza premiami sprzedażowymi można było otrzymać również premię uznaniową. Dowiedziałam się o tym w zasadzie przez przypadek, kiedy przyznano mi taką premię w wysokości kilkuset złotych.

- konieczność przestrzegania standardów sprzedażowych

Jak ja tego nie znosiłam! Zwłaszcza tego, że należało podchodzić do każdego klienta perfumerii, pytając: „czy mogę w czymś doradzić“? Presja była tak wielka, że po wejściu do perfumerii do jednej osoby w ciągu kilku minut podchodziło kilka różnych konsultantek z tym samym pytaniem, w rezultacie czego część ludzi wychodziła wściekła.  

- ograniczone możliwości rozwoju

Miałam nadzieję, że praca w perfumerii Douglas jako konsultantka ułatwi mi tzw. awans poziomy w obrębie firmy. Odkąd pamiętam, pociągał mnie marketing i to z nim wiązałam swoją przyszłość. Wydawało mi się, że łatwiej będzie mi to osiągnąć, jeśli zatrudnię się w firmie jako konsultantka. Czas pokazał, jak bardzo się myliłam.

Wspominałam Wam już wcześniej, że jestem bardzo ambitna. Stwierdziłam, że jeśli się postaram, uda mi się awansować do działu marketingu. Robiłam więc wszystko, żeby się wykazać, począwszy od organizowania i przeprowadzania warsztatów dla klientek a skończywszy na realizowaniu planów sprzedażowych. W rezultacie zostałam zaproszona do centrali Douglas, gdzie odbyłam rozmowę z przedstawcielkami działu marketingu. Jedną z rzeczy, jaką usłyszłam w ramach informacji zwrotnej było to, że rozsadziłabym biuro w 3 tygodnie. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie uda mi się zrealizować swoich planów, postanowiłam odejść. Z perpektywy czasu stwierdzam, że dobrze się stało, że nie otrzymałam awansu. Dzięki temu szybciej odeszłam z pracy i szybciej zaczęłam realizować marzenie o posiadaniu czegoś własnego. Nie żałuję – prowadząc bloga każdego dnia uczę się więcej niż mogłabym się nauczyć pracując nadal w Douglasie czy w jakiejkolwiek innej firmie.

- warunki pracy: zapachy, oświetlenie, godziny pracy, praca stojąca, poczucie marnowania czasu

  • Zapachy

Przez kilka pierwszych dni pracy w perfumerii niesamowicie bolała mnie głowa. Wszystko to przez ogrom unoszących się w powietrzu zapachów. Z czasem ból głowy minął, ale zakładam, że może być to dość problematyczne dla osób wrażliwych na tego typu bodźce.

  • Sztuczne oświetlenie

W większości perfumerii nie ma dostępu do światła dziennego. Mimo że sztuczne oświetlenie jest szkodliwe dla zdrowia, pracodawca w żaden sposób tego nie rekompensuje.

  • Ból nóg

Dużo osób w pracy narzekało na bolące nogi. Jako że wcześniej pracowałam jako kelnerka, zbytnio nie zwracałam na to uwagi. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że może być to dość problematyczne, zwłaszcza dla starszych kobiet (przez długi czas byłam najmłodszą konsultantką w perfumerii).

  • Godziny pracy

Najczęściej zaczynałam pracę o 11.30h i kończyłam o 20 h. Z jednej strony była to świetna pora (zwłaszcza dla takich nocnych marków jak ja), a z drugiej bardzo ograniczająca. Po wyjściu z pracy większość urzędów i sklepów była już bowiem zamknięta, w związku z czym załatwienie czegokolwiek graniczyło z cudem.

Warto w tym miejscu dodać, że każda osoba miała prawo do jednego półtorej weekendu wolnego w miesiącu. Jednak z racji tego, że w czasie, kiedy pracowałam w perfumerii studiowałam zaocznie (i prywatnie - musiałam płacić za studia), miałam wolne 2 weekendy.

  • Poczucie marnowania czasu

Najbardziej nie lubiłam momentów, kiedy w perfumerii nie było klientek. Wówczas należało udawać, że coś się robi, najczęściej sprząta. Nie można było usiąść (jakby to miało miejsce w biurze), więc dla osób z nadmierną energią (jak ja) była to istna katorga. Właśnie dlatego tak nie znosiłam stycznia i lutego – to bowiem martwy okres w handlu. W perfumeriach jest wówczas o wiele mniejszy ruch i bywa, że na klienta czeka się godzinami. Njbardzeij denerwowało mnie poczucie marnowanego czasu.

 

Plusy i minusy pracy w perfumerii Douglas
Plusy Minusy
+ umowa o pracę - niskie zarobki
+ szkolenia - niskie premie
+ możliwość wypożyczania testerów produktów - duży nacisk na sprzedaż
+ kosmetyczka - standardy sprzedażowe
+ konkursy sprzedażowe - ograniczone możliwości rozwoju
+ rabat pracowniczy - praca w towarzystwie kobiet
+ kontakt z ludźmi -> stałe klientki - warunki pracy
* Święta Bożego Narodzenia  

Czy polecam pracę w perfumerii Douglas?

Jak najbardziej. Moim zdaniem praca konsultantki jest bardzo przyjemna, pod warunkiem, że ma się zacięcie sprzedażowe, lubi się uczyć i jest się nastawionym na wyniki.Mam nadzieję, że zawarte w tym artykule informacje okażą się dla Was przydatne. 

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, piszcie – z chęcią Wam na nie odpowiem :)

  • Twoja ocena:
  • 4.2 (199 głosów)
Podobał Ci się ten artykuł?

Jeśli tak, to zapisz się do mojego newslettera, aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach o perfumach i nie tylko. Nikomu nie ujawnię Twojego adresu!